środa, 16 marca 2016

the end

Okay, wiem, zaniedbałam tego bloga. Dam teraz może kilka powodów, dlaczego tak długo nie dodawałam tutaj nic, nie wchodziłam. Na samym początku chce również dodać, że NIE BĘDĘ JUŻ PISAŁA NA TYM BLOGU, ani na moim innym, również o Jelsie.
Więc, jeżeli chcesz wiedzieć, dlaczego zapuściłam tego bloga, przeczytaj ♥
Dziękuje.

Na samym początku może przeproszę, że tak dawno tutaj nie wchodziłam, i dawałam wam nadzieje, że coś tutaj dodam, co nie powiem, też mnie nie raz wkurza że ktoś zaczyna pisać, a później bez słowa opuszcza blog, wattpad, cokolwiek.

Mój laptop popsuł się kilka tygodni/tydzień, nie pamiętam już, po dodaniu ostatniego posta na tym blogu, do wczoraj nie miałam laptopa, fakt, mogłam pisać na telefonie, ale po pierwsze jest mi tak źle, zawsze jak pisze na telefonie to nic mi się nie udaje, wszystko jest źle, tak jakbym nie miała weny.

Ogólnie, to nie jest problem w tym, że ja nie mam weny, ponieważ mam, problem jest taki, że kilka tygodni po popsuciu się mojego laptopa, nie lubiłam już Jelsy.
Przepraszam wszystkich fanów, cały fandom, po prostu nie lubię już ani Jelsy, ani innych Disney'owskich/DreamWork'skich shippów, lubię oglądać ich filmy, tylko tyle. Z góry jeszcze raz przepraszam, nie chcę przez to obrazić jakiś fandom czy ship. Po prostu już tego nie lubię, lubiłam Jelse od dwóch lat, to nie jest tak, że polubiłam, prędko mi się znudziła.

Mam nadzieje, że nikt nie jest na mnie zły, za to wszystko, opuszczenie bloga, i tym takie.
Więc, to chyba koniec.
Powiem tylko, że na prawdę było fajnie w fandomie Jelsy ;)
Bloga również nie usunę.



Dziękuje ♥






sobota, 12 września 2015

2 • ,,Nowa osoba'' •

Pięć po ósmej. Dochodzimy do pokoju młodego księcia, który w najlepsze przekręcał się jeszcze w swoim wielkim łóżku, usiłując schować się przed porannymi promykami słońca, które próbowały się przedostać przez piękne, szlachetne firanki, które osłaniały duże okna pięknego balkonu, przez który było widać całe piękne królestwo. Przekręcił się po raz kolejny na drugi bok, naciągając na siebie kołdrę. Zamruczał cicho, po czym postanowił otworzyć swoje piękne, majestycznie błękitne oczy. Było w nich czuć atmosferę zimy, a jednocześnie poczucie humoru, które niesamowicie przepełniało chłopaka.
Odgarnął kołdrę, wraz z różnymi zarzuconymi kocami, siadając, i zaczął przecierać swoje oczy z niechcianych śpiochów, jak i zarówno swoją delikatną, bladą twarz.

✴✴✴
Czy ją w końcu mogę przestać to robić?
Nie chcę kraść, ale muszę. Gdyby nie ja, Anna mama i ja, nie mielibyśmy co jeść. Anna ma tylko piętnaście lat, nie chcę żeby kradła, moja matka - Anastasia, jest chora, praktycznie nie może się ruszać. Dorabia od czasu do czasu przyjmując zgłoszenia na wyszycie ubrania, czy  zażycie dziury w spodniach.
Zwędziłam spory kawał chleba, mam nadzieję że nikt mnie nie zauważył.
Poprawiam swój czarny kaptur, ponieważ nie chcę żeby mnie ktokolwiek rozpoznał, i nie patrząc przed siebie, zaczynam biec.
Nagle na kogoś wpadam - cholera! "Oby nie ochrona, oby nie ochrona!" -błagań w myślach. Przy wypadku spadłam na podłogę, przy czym koszyk z chlebem się spadł na czystych uliczkach Arendelle, a kawałki chleba się rozsypały.
W końcu zbieram się na odwagę, i patrzę w górę, na tego kogoś, na którego wpadłam. "Oby nie ochrona!"
Lecz widok jest jeszcze gorszy, niż myślałam. Szczerze, wolałbym, żeby była to ochrona.
Przedemną stał królewski syn, książę Jack Overland Frost. Jeez! Jeszcze nigdy nie widziałam go tak z bliska! Jest naprawdę przystojny, wysoki, i..chudy. Naprawdę chudy. Ale jest urzeźbiony, więc jest plus. W ogóle co ty bredzisz! Zapewne wie, że ukradłaś ten cholery chleb, i zaraz Cię weźmie pod stryczek.
Patrzę się na niego w bezruchu, wielkimi oczami, na ten jego szeroki uśmiech, w te oczy.. Przełykam głośno ślinę, i nie wiem co mam powiedzieć. Mam coś w ogóle powiedzieć? Nic nie mówić? Uciec?
'Panna gdzie się śpieszy?' -śmieje się, i zaczyna zbierać rozwalony chleb, po czym wkłada go spowrotem do koszyka.
Patrzę się dosłownie na każdy jego ruch.
Nie przerywając czynności, spogląda w moją stronę, formując usta w ciepły uśmiech. Boże, pomóż.
'Spokojnie, nic się nie stało. Powinienem Cię przeprosić za to, że tak na Ciebie wpadłem..' -włożył ostatnią kromkę chleba do koszyka, następnie wstał, po czym wystawił rękę w geście pomocy.
Z chęcią ją przyjęłam. Jeez, dotykam ręki Jack'a Overlanda Frosta. Gdy już stoję, odzyskuję mowę, a przynajmniej jej kawałek. Zaczynam mamroczeć;
'N-nie, to ja przepraszam.. To znaczy się..pędziłam jak tir, powinna patrzeć,-i nagle napotkuję jego wzrok. Roztapiam się w środku, a moje kolana są jak z waty. Jaki on jest przystojny!-'..to znaczy..patrzeć przed oczy, tak, oczy'
I znowu słyszę ten piękny śmiech. Zaraz, czy on mnie wyśmiewa?
'Myślę, że to jest Twoje' -uśmiecha się, podając mi mój koszyk, z nie moim chlebem. I znowu mnie zatyka. Co mam powiedzieć? To nie moje, zostało skradzione!
'Eh- Nie, nie mogę tego przyjąć..' -mamroczę. Co mam zrobić?
Patrzy się na mnie, w bezruchu. Robię się czerwona, czuje to. Chwilę później, podchodzi do straganu z pieczywem, po czym wygrzebuję z swojej bluzy kilka złotych monet, po czym płaci za chleb, i do kupuje go jeszcze więcej. Ktoś mi powie, co on robi?
Zaraz wraca, z koszykiem pełnym pieczywa w ręce. I znowu, ten promienny uśmiech kierujący się w moją stronę. Roztapiam się.
'Wszystko widziałem. Widziałem, jak kradłaś, ale najważniejsze jest to, że się przyznałaś przed księciem. Nie będę Cię karać' -wolną ręką, ściąga ciemny kaptur z mojej głowy, po czym wręcza mi koszyk, z znowu, nie-moim-chlebem. 'Proszę'
Milknę. Co ją mam w ogóle powiedzieć?
'Nie..Nie mogę tego przyjąć. Dziękuje za odwołanie kary, to już wystarczy, naprawdę. Jestem naprawdę szczęśliwa, że nie pókdę na stryczek..'
'Szczęśliwa, ale głodna. Przyjęcie tego koszyka to rozkaz.'
Przełykam ślinę, i wystawiam trzęsącą rękę, aby odebrać kosz.
'Dziękuje, naprawdę..Nawet nie wiem co mam powiedzieć.. Zrobię wszystko, żeby się odwdzięczyć'
'To przyjemność, troszczyć się o poddanych,-przestaje na chwilę, zamyślony wpatruje się w moją twarz. Zrobiłabym wszystko, aby wiedzieć, o czym myśli-'Jedyną rzeczą, jaką masz zrobić, to zdjąć z siebie ten durny kaptur, i odsłonić swoją piękną twarz'
Zatkało mnie.
'J-ja nie mogę..Ochroną mnie rozpo-'
'Nie martw się o ochronę. Zajmę się tym.' -uśmiecha się, po czym chowa jeden odstających mój lok, który wydostał się z warkocza, za ucho. Rumienię się, czuje to..
Za jednym ruchem ściągania z siebie moją pelerynę, która sięga mi do kostek. Wygląda tak strasznie.. Nie dorównuje mu.
'Lepiej' -uśmiecha się, przybliżając się. W oddali widzę kilka dziewczyn, które wydają się być zazdrosne.
'Jeśli zechcesz, postaram się, żeby ochrona się od Ciebie odczepiła, załatwię Ci jakąś pracę, za dobre pieniądze, ale musisz mi obiecać, że przestaniesz ksiebie
Kiwam głową, po czym wydaję chrypłę 'Obiecuję'.
'Świetnie.


***
Wróciłam. ^D^ Po paru miesiącach, ale wróciłam. Nie wiem, czy ktoś w ogóle tu jeszcze wchodzi, zapuściłam tego bloga, przepraszam. Obiecuję, i postaram się tym razem wykonać moją obietnicę, że rozdziały będą co piątek-weekend. Dziękuję za czytanie. ;)

sobota, 30 maja 2015

• 1 ,,Królewskie Życie'' •

Arendelle jest takie piękne, nieprawdaż? Magiczne, wesołe, piękne.  Piękne zielone lasy, góry, wioski, no i oczywiście piękny, królewski zamek. Jedni są bogaci, rożrzucają pieniędzmi, a drudzy, liczący każdą monetę, żeby tylko wystarczyło na chleb. Zgadnijcie, do której grupy należę. Tak, zgadza się - to tej pierwszej. Oto przed Wami, wielki książę Arendell, Jack Overland Frost. Czuję się wyrzszy od innych? Nie. Jestem lepszy? Oczywiście, że nie. Jestem tylko chuderlawym, białowłosym chłopakiem. Zapewne, jesteście zdziwieni, dlaczego białowłosym? I dochodzimy do rzeczy, o której chciałbym z Wami porozmawiać. Więc, zapewne słyszeliście historię, kiedy uratowałem moją młodszą siostrę Emmę, przed wpadnięciem w zimną wodę, po czym utonięcia? I zapewne wiecie, że księżyc mnie wtedy uratował. I zapewne myślicieli, w takim razie dlaczego ludzie Cię widzą? Fakt jest w tym, że odrodziłem się na nowo, jako Zima. A zimę, widzi każdy, to normalna pora roku tuż po jesieni. Odczuwają jej chłód, nieprzyjemny powiew mocnego wiatru, który zwiewa kapelusze z głów przechodniów. Zima istnieje wiecznie, tak jak ja. Nieśmiertelność, wspaniała rzecz, nieprawdaż?
Wracając, żyje mi się świetnie w moim życiu, naprawdę. No może, gdyby nie ojciec, który chce, żebym znalazł żonę, i oczekuje, że przejmę królestwo, wraz z moją ,wspaniałą' żoną, którą nawet nie wiem, czy będę kochać.


 •×•
Więc..Chyba można nazwać to prologiem. Mój pomysł na nowe opowiadanie, Jack jako książę, bo czemu nie? c;
Chciałabym przeczytać Wasze opinie w komentarzach.